Książka na deser

Czy kiedyś zastanawiali się państwo, jak to jest, że potrafimy używać naszych ust i języka do wymawiania dźwięków?
Czy wiedzą państwo, że podstawą naszych ruchów artykulacyjnych są ruchy pokarmowe?

Ćwiczenia jedzenia
Zaczyna się banalnie – niemowlę ssie mleko. Czas mija za szybko, malec rośnie i rośnie. Okazuje się, że samo mleko to za mało, aby być najedzonym i szczęśliwym. Gnane wyższą potrzebą dziecię odkrywa zatem nowe smaki, a wraz z nimi nowe sposoby jedzenia: jedzenie łyżeczką, picie z kubka, kąsanie, gryzienie, żucie – wszystkie poprzedzone ociekającymi śliną epizodami mamlania. Ach, sama słodycz!

W takich momentach korzystnie jest (dla obu stron) uzbroić się w cierpliwość i wspierać dziecko w każdej jedzeniowej próbie, jednocześnie dbając o to, aby miało ono możliwość spróbowania pokarmów w takiej postaci, w jakiej spożywają je dorośli. Wraz z każdą nową umiejętnością pokarmową dziecko trenuje inne mięśnie z obszaru twarzy i ust, sukcesywnie przygotowując je do podjęcia trudnej (bo szalenie precyzyjnej) funkcji artykulacyjnej. Jeśli rozćwiczone mięśnie będą szły w parze z prawidłowym rozwojem psychoruchowym, już za chwilę dzielne dziecię użyje ich, aby wypowiedzieć pierwsze słowa… Ale, ale! Na tym nie koniec! Maluch musi ćwiczyć dalej. Jedzenie i mówienie. Mówienie i jedzenie. Wytrwale. Pionizować język, pracować nad napięciem mięśniowym, nad precyzją ruchów. Pierwsze słowa (zbudowane z łatwych dźwięków) to dopiero początek… Wszak trzeba kiedyś nauczyć się mówić „r”! (I wygłaszać monologi).

Oswojenie jedzenia i jedzenie na zdrowie
Jedzenie pokarmów o różnej konsystencji jest doskonałym ćwiczeniem artykulacyjnym. To, jak ważnym, widać dopiero wtedy, kiedy pojawia się problem, chociażby taki jak seplenienie. Dzieci, które o czasie zdobywały i ćwiczyły nowe umiejętności pokarmowe, a ich dieta była urozmaicona i przy tym wymagała gryzienia i żucia, są lepiej przygotowane do wypowiadania trudnych głosek niż ich rówieśnicy, którzy nie mieli takich wyzwań
i poprzestali na blendowanych miksturach.

Jednak co zrobić, aby dzieci chciały i potrafiły jeść zdrowo? Jak przekonać niejadka, że jedzenie nie gryzie? Że warzywa i owoce smakują! Że zupa nie jest papką i nie „mieszka” w słoiku, tylko gotuje się ją w garze. Pływają w niej kawałki warzyw i w ogóle jest ciekawie różnokolorowa. Na początek – warto jeść razem z dzieckiem. Wspólne posiłki są szalenie ważne. I gotować. Także razem. Albo przynajmniej bawić się w gotowanie. Wszystko zaczyna się w domu. Właściwe nawyki żywieniowe również.

Zabawy jedzeniem
Zabawa jest naturalną potrzebą i podstawową aktywnością dziecka. Odgrywa ogromną rolę w przyswajaniu wiedzy, ponieważ za każdym razem angażuje trzy pierwiastki: ciało, emocje i umysł dziecka. Zabawa pobudza do działania. Zainspirowane zabawą dziecko chce poznawać, doświadczać, sprawdzać. Dzięki zabawie dzieci porządkują  świat, zdobywają nowe umiejętności i doskonalą te już poznane, rozwijają swoją kreatywność, myślenie przyczynowo-skutkowe oraz planowanie ruchów, nawiązują relacje, ucząc się jednocześnie zachowań społecznych i rozwiązywania problemów. To tylko kilka nieplanowanych korzyści zabawy. Do zabawy niezbędna jest komunikacja. Przy pomocy zabawy w łatwy i ciekawy dla dziecka sposób można przekazać mu wzory zachowań i ważne dla nas wartości, wytłumaczyć to, co jest trudne do zrozumienia. Szczególny rodzaj zabawy – zabawa tematyczna, podobnie jak dobrze napisana bajka, pomaga dziecku w bezpieczny sposób przepracować nurtujące je problemy albo towarzyszące mu w danej chwili emocje. W przypadku niejadków zabawy jedzeniem (i zabawy w jedzenie) są wręcz wskazane! Robienie kanapek z klocków, kolorowych papierków, jak również tych prawdziwych – z chleba, sera i pomidora – pomoże przełamać pierwsze warzywne lody. Ważne jednak, aby wszystko odbywało się w przyjaznej dla dziecka atmosferze, tak żeby dziecko chciało brać udział zaproponowanej aktywności. Wtedy nasze działania przyniosą skutek. Przy okazji wspomnę jeszcze tylko, że wszelkie kulinarne poczynania (te na niby i te jadalne) stymulują i doskonalą funkcje poznawcze, niezbędne do nabywania systemu językowego. Proszę mi wierzyć! Gotowania z dzieckiem i zabaw w gotowanie nie da się przecenić!

Smaczne książki
Temat jedzenia i gotowania doskonale oswaja się także przy pomocy przeznaczonych dla dzieci książek o jedzeniu, a potem podczas wspólnego przygotowywania posiłków. I nawet nie ma tu czasu na kłótnię – „Bo ja nie chcę i jeść nie będę!”. Kiedy czytamy książki o superbohaterach, dzieci bawią się potem w superbohaterów i nie zastanawiają się nad tym, czy jest to zasadne i czy rodzice sobie życzą takiej zabawy. Są za to zainspirowane, więc działają. Z gotowaniem po czytaniu jest tak samo. Dobra książka zainspiruje dziecko do tego, aby spróbować. Nie od dziś wiadomo, że książka czytana z mamą czy tatą jest jedną z najlepszych zabaw z dzieciństwa. A książka, z którą można zrobić coś jeszcze poza czytaniem, jest najlepszym, co może się przytrafić, ponieważ wpisane jest w nią doświadczanie!

Choć nie zawsze jest tak kolorowo, warto spróbować. Zastanowić się nad swoim jedzeniowym rytuałem i przepracować to, co wymaga uwagi. A gdyby dalej nie wychodziło – poprosić o pomoc. Pamiętam, że będąc dzieckiem, miałam ogromne kłopoty z jedzeniem. Teraz jako logopeda wiem, co mogło być tego przyczyną. Czasami dzieci nie chcą jeść, bo krępują je ruchy języka, są nadwrażliwe na dotyk w jamie ustnej, mają przeczulone zmysły smaku, zapachu, nie znają konsystencji pokarmów albo też, co jest niedopuszczalne, muszą jeść za karę. Bywa, że mają alergię pokarmową i instynktownie unikają uczulających je pokarmów. Zawsze, kiedy wybiórczość pokarmowa dziecka lub niechęć do jedzenia zaczynają nas niepokoić, warto udać się do specjalisty, który zbada nasze dziecko i pomoże znaleźć przyczynę problemu.

Tymczasem zachęcam wszystkich rodziców do gotowania swoim dzieciom i ze swoimi dziećmi. Do celebrowania posiłków i sztuki kucharskiej! Gotowanie może być bardzo stymulującą zabawą i doskonałym doświadczeniem, które w przyszłości przełożyć się może na prawidłowe nawyki żywieniowe naszego dziecka. Niemniej już samo gotowanie i czytanie o nim niosą ze sobą wiele dobra. To jak? Książka pod pachę i ruszamy do kuchni?

Hanna M. Górna, artykuł pochodzi z 31 numeru kwartalnika „Ryms”