Kampania pod hasłem „Mała książka – wielki człowiek” zachęca odbiorców do czytania dzieciom już od chwili ich narodzin. W ramach akcji poruszone zostają także zagadnienia związane z tzw. czytaniem generacyjnym, które niesie za sobą wiele korzyści zarówno dla maluchów, jak i dorosłych. Odpowiedzmy sobie więc na pytanie, co właściwie kryje się pod pojęciem czytania generacyjnego i dlaczego jest ono takie ważne?
Pamiętam to dobrze… Stoję przed wielkim murem obrośniętym pnączem. Wchodzę przez małą furtkę i widzę olbrzymi ogród, w którym natura dawno zaczęła rządzić się własnymi prawami. Marry i Dick już w nim są – zastanawiają się, jak przywrócić do życia uschnięte rośliny. Wtedy mama zamyka książkę i mówi, że do Tajemniczego ogrodu wrócimy jutro, a ja nie mogę się doczekać…
Dziś jestem „duża”, jednak powieść F.H. Burnett na zawsze gdzieś we mnie została, a moja mama, już w roli babci, czyta książeczki wnuczce. Pewnie gdy mała Helenka dorośnie, zaprosi do fantazyjnego świata literatury kolejne pokolenia – swoje dzieci oraz wnuczęta. I to właśnie jest czytanie generacyjne. Wspólna, a wręcz rodzinna, chwila z książeczką bez wątpienia stanowi dużą wartość w wychowaniu najmłodszych. Jak zaleca większość specjalistów, czytać dzieciom powinni nie tylko rodzice, ale i dziadkowie. Za praktyką tą przemawia szereg korzyści.
Czytanie czy rozmowa?
Czytanie najmłodszym zarówno przez rodziców, jak i dziadków jest niezwykle ważne ze względu na budowanie relacji i emocjonalnych więzi, a także tworzące się poczucie bliskości i bezpieczeństwa. Być może nie zawsze zdajemy sobie sprawę, że wspólne chwile z lekturą dają dziecku bezcenne przeświadczenie o przynależności do rodziny, a co za tym idzie – pewność siebie. Na tym jednak nie koniec…
Współcześnie ludzie mają coraz większy problem z wyrażaniem emocji i wzajemną komunikacją. Możemy wręcz mówić o pewnym deficycie słów. Tymczasem książka bywa dobrym pretekstem do rozmowy z dzieckiem. Wspólna próba interpretacji bajek, wierszy czy opowieści ułatwia drogę do dialogu. Staje się też dobrym polem do międzypokoleniowej wymiany doświadczeń i opinii. To znów pomaga w obserwacji emocjonalnego i społecznego rozwoju dzieci i nadawaniu mu odpowiedniego kierunku. Co więcej, czytanie najmłodszym rozwija ich osobowość, dzięki czemu dziadkowie i rodzice mają w tym swój wkład.
Czasami osoby dorosłe nie potrafią podejmować z dziećmi tematów trudnych lub w jasny sposób tłumaczyć zawiłych zjawisk występujących w świecie. W tym przypadku książka może okazać się bardzo pomocnym narzędziem wychowawczym. Odpowiednio dobrana literatura dostarcza najmłodszym wiedzy o ludziach i przedmiotach, pomaga oswajać tematy „ciężkiego kalibru”, takie jak np. choroba czy smutek, a także uczy wyrażać własne emocje i pokonywać lęki. Spotykani w opowieściach bohaterowie dają dzieciom wzorce osobowe, dzięki którym łatwiej odnaleźć się w wielu życiowych sytuacjach.
Dajmy się zaskoczyć!
Jak można zauważyć, czytanie generacyjne wspiera rozwój emocjonalny dzieci oraz kształtuje ich światopogląd. Warto jednak zastanowić się, co wspólna lektura daje tej drugiej stronie – rodzicom i dziadkom? Chwile, w których dorośli czytają swoim pociechom, niejednokrotnie przynoszą pozytywne zaskoczenie samym dorosłym. Wychowani w zupełnie innych czasach dziadkowie łatwiej znajdują nić porozumienia z najmłodszymi członkami rodziny i poznają nowe zjawiska występujące w świecie. Z kolei rodzice mogą „zostać zarażeni” dziecięcą fantazją i beztroską, która przecież nie ma sobie równych.
– Momentami jest to dla mnie dziwne, jak dziecko odbiera pewne treści ukryte w książeczkach. Dorosły by tego nie wymyślił! Maluchy często łapią za kredkę i ilustrują to, co wspólnie razem czytaliśmy. Gdy później patrzę na te rysunki, to mam z tego satysfakcję – mówi moja mama, która, jak mogliście już zauważyć, niejedną książkę dzieciom czytała. – Czasem bajka tak potrafi zapaść w pamięć, że jeszcze po kilku dniach dziecko pyta o Jasia, o Małgosię, albo w zabawie utożsamia się z jakimś bohaterem. A to sprawia, że człowiekowi się chce. Widzę wtedy, że ten czas nie poszedł na marne – dodaje z uśmiechem.
Z pokolenia na pokolenie
Powiedzmy to sobie wprost – czytanie generacyjne nie jest niczym odkrywczym ani nawet nowym. W dawnych czasach składanie liter było umiejętnością elitarną, ale może właśnie dlatego do popularnych praktyk należało czytanie na głos każdemu, kto tylko chciał słuchać – dzieciom, rodzinie, sąsiadom czy służbie. Początki literatury dziecięcej sięgają VIII w. Wcześniej do najmłodszych trafiały jednak utwory (w tym także baśnie i bajki) przeznaczone dla dorosłych. Na długo przed powstaniem kinematografii, telewizji i internetu wspólne chwile z książką były uznawane za rodzinną rozrywkę, a także formę przekazywania tradycji i ludowych opowieści. Naszym dziadkom czytali ich rodzice. Tak było, jest i powinno pozostać.
Obecnie powstaje wiele ciekawych tytułów dla najmłodszych. Dzieci mogą zaprzyjaźniać się z zupełnie nowymi bohaterami, odpowiadającymi na potrzeby naszych czasów. Jednakże przez dekady utarło się wiele klasyków literatury, na których wychowały się i wciąż wychowują całe pokolenia. Potrzebę zapoznawania dzieci z dobrze znanymi wszystkim tytułami dostrzega prof. Grzegorz Leszczyński – znawca literatury dla dzieci, który na przykładzie braci Grimm wyjaśnia istotne zjawiska:
– Byłoby naprawdę bardzo szkoda gdyby nasze dzieci wzrastały w świecie analfabetyzmu kulturowego. Baśnie braci Grimm są elementem doświadczenia kulturowego i to jest nieodzowne. Takie postaci, jak Kopciuszek czy Śpiąca królewna można uznać za ikoniczne znaki… Powiedzenie „nie bądź Śpiącą królewną” otwiera pewne skojarzenia i jeśli ich nie mamy, to po prostu jest to zbiór pusty.
Zachęcamy do przeczytania wywiadu z prof. Grzegorzem Leszczyńskim.