Praca z młodym aktorem wymaga cierpliwości, inwencji i…
dużej ilości pizzy
Spoty telewizyjne zrealizowane w ramach kampanii „Mała książka, wielki człowiek” opowiadają historie trójki dzieci, których przyszłość została niejako zainspirowana motywami z czytanych im za młodu książek. Na planie zdjęciowym spotykamy się więc kolejno z 6-miesięczną Mają, 1,5-rocznym Frankiem i 4,5-letnim Antkiem. Przed nimi, ale także – o czym przekonamy się w toku pracy – przed nami, niemałe wyzwanie.
Dla każdego z maluchów to pierwsze takie doświadczenie, choć młodsza dwójka chyba nie do końca zdaje sobie sprawę z tego, co się w ogóle dzieje. Najważniejszy jest gwar, książeczka (oskarowa reakcja Mai na obrazki!) i – w przypadku Franka – klocki oraz statyw.
Inaczej Antek, z początku bardzo ciekawy i przejęty swoim aktorskim zadaniem, gdy widzi oświetleniowca, reżysera i kamerę, oraz poważne miny skupionej na zadaniu ekipy filmowej, nieco się peszy. Na szczęście na planie jest mama, która potrafi uspokoić małego urwisa, prawie tak dobrze jak pizza, którą zamawiamy w przerwie.
Mali aktorzy – wielkie wyzwanie
Rodzice Antka, podobnie jak Mai, o powodach zaangażowania swoich pociech w kampanię mówią jednym głosem: „To taki wdzięczny temat, że aż trudno odmówić. Przecież wszyscy wiemy, że warto czytać dzieciom, ale dlaczego? I że już od narodzin?”. „No i będziemy mieli niesamowitą pamiątkę dla dziecka, gdy dorośnie. A sami też chcieliśmy zobaczyć, jak przygotowuje się takie kampanie” – dodają.
Etap castingu przebiegł więc gładko i kilka dni później rozpoczęły się zdjęcia. To tutaj przekonaliśmy się, jak wiele potrafią dać z siebie dzieci przed kamerą, ale też ile wymagają od partnerujących im profesjonalnych aktorów czy reżysera. Laureatka Oscara, Emma Stone, z tymi swoimi wielkimi oczami nie zagrałaby takiej reakcji na książkę Pierwsze wiersze, którą uchwyciliśmy u Mai, a Tim Burton, mimo sukcesów na planie Alicji w Krainie Czarów czy innych swoich hitów, musiałby się nieźle nagimnastykować, żeby poprowadzić przez sceny czytania ciekawskiego Franka.
Reżyser spotów, Aleksander Kozłowski, zastosował cały repertuar wyuczonych przez lata technik pracy z aktorami, ale dopiero wspólne śpiewanie znanych wierszy dla dzieci odniosło pożądany skutek i Franek porzucił przestawianie statywu na rzecz wspólnego czytania z „przyszywaną” babcią.
Podobnie do sprawy podeszła aktorka grająca mamę Antka. Doświadczenie w spektaklach dla dzieci podpowiedziało jej, że wspólne robienie „żuczków” w przerwach czy jeżdżenie na zaimprowizowanym koniku to najlepszy sposób zdobycia zaufania scenicznego partnera i zmobilizowanie młodej gwiazdy do pracy na planie.
Dorosła kampania dziecięcymi oczami
Podczas prac nad kampanią mieliśmy okazję rozmowy z autorytetem w dziedzinie literatury dla dzieci i młodzieży, prof. Grzegorzem Leszczyńskim. Jedno ze zdań, które padło podczas spotkania, stało się inspiracją do tego wpisu. Profesor zapytany o cechy dobrej literatury dla dzieci powiedział, że ta pokazuje świat widziany oczami dziecka – nie zdziecinniały czy zinfantylizowany, ale właśnie uchwycony z dziecięcej perspektywy (zobacz wywiad z prof. Leszczyńskim). Idąc tym tropem, zapytaliśmy Antka, jak on przeżył swój dzień na planie, co lubi czytać i kim będzie
w przyszłości.
Spotkaliśmy się w jego domu w zimne, niedzielne popołudnie. Na dyktafon, podobnie jak na kamerę na planie, chłopiec zareagował nieufnie, ale łakocie – najlepsza forma dziecięcej łapówki – rozładowały atmosferę.
Z początku rozmowa nie kleiła się – Antek nie lubi oglądać siebie w reklamie, chyba peszy go to całe zamieszanie wokół jego małej osoby. Jednak gdy weszliśmy na temat ulubionych książek i czytania ożywił się. Co prawda nie ma tendencji do gadulstwa, odpowiedzi są raczej przemyślane i krótkie, ale za to bardzo konkretne. Jak Antek.
Zresztą – zobaczcie sami…
- Jak ci się podobało bycie aktorem?
- Fajnie!
- Co pamiętasz z tego dnia?
- Pizzę. (śmiech)
- Co robiłeś na planie?
- Bawiłem się książką.
- Co do ciebie mówił reżyser?
- (chwilę myśli) „Antoś, uśmiechnij się!”, „Połóż się i oglądaj książkę”.
- A o czym była ta książka?
- O kotkach.
- I co w niej jeszcze było?
- Kolory! Czerwony, biały i beżowy…
- A czy masz swoją ulubioną książkę?
- (ożywia się) Muszę ci pokazać! (biegnie do swojego pokoju. Po dłuższej chwili przybiega z pięknym wydaniem Najpiękniejszych wierszy dla dzieci Jana Brzechwy)
- O czym jest ta książka?
- O wszystkich bajkach. (drobnymi paluszkami przekłada strony i czegoś szuka)
- Która jest twoja ulubiona?
- (dalej szuka i zaczyna się niecierpliwić…)
- (włącza się mama) Szukasz Igły z nitką?
- (uśmiecha się szeroko) Zgadłaś moją odpowiedź!
- Dlaczego najbardziej lubisz ten wierszyk?
- Najbardziej to lubię nitkę.
- Dlaczego?
- Dlatego, że ma mój ulubiony kolor. (pokazuje na czerwoną ilustrację) „Tak cudownie tańczyć z Panią!” – cytuje i wyciąga książkę do mamy. – Poczytasz mi?
- To mama czyta ci książki?
- Tak, właśnie to.
- Antek, a kiedy będziesz już duuuży, taki duży jak tata, to kim będziesz?
- Strażakiem albo fryzjerem.
- Fryzjerem??
- Strażakiem.
- Dlaczego?
- Bo mają mój ulubiony kolor! (cieszy się)
- Chciałbyś grać w siatkówkę zawodowo?
- A czy czerwona będzie piłka?
Konkret, prawda? 🙂