Warto czytać dzieciom już od chwili narodzin – teza jak najbardziej słuszna, lecz często wywołuje wśród dorosłych zdziwienie pomieszane z lekkim niedowierzaniem: „Czytać?! Przecież takie maleństwo nic nie rozumie!”.
Co prawda, to prawda – niemowlę nie pojmie, dlaczego księżniczka siedzi w wieży, jabłko było zatrute, a świnki trzy. Najpewniej nie do końca zrozumie też czym jest sama wieża, jabłko i świnka. Pomimo to tak, małe dzieci też czerpią z czytania bardzo wiele korzyści. Jak to możliwe? Wczujmy się w ich perspektywę, próbując odpowiedzieć na pytanie, jak niemowlę odbiera momenty spędzone wraz z opiekunami nad książeczką.
Zacznijmy więc od narodzin. Na świecie pojawia się zupełnie nowa istota – mała, bezbronna, niezwykle delikatna. Nie jest jednak przypadkowym człowiekiem. To syn lub córka, wnuk lub wnuczka – kolejna bliska osoba, członek rodziny. Przed chwilą jeszcze go nie było, teraz już jest. Ta zmiana często wprawia rodziców i dziadków w nie do końca nazwane uczucie – coś pomiędzy onieśmieleniem a wzruszeniem. Całą sytuację dodatkowo utrudnia fakt, że nie można tak po prostu ładnie się przywitać: Dzień dobry! Jestem twoją mamą, a ty moim synkiem. Jak wrażenia z pierwszych chwil bycia tutaj?
No właśnie, jak wrażenia? Jak ten moment odbiera noworodek? W tym przypadku raczej nie występuje „zakłopotanie”, lecz strach i przerażenie! Niemowlę przychodzi na świat, stając się głównym bohaterem „cudu stworzenia”. Jeszcze przed chwilą otaczało je ciepłe wnętrze maminego brzucha, gdy nagle zrobiło się dziwnie jasno i nieprzyjemnie zimno. Wkoło pojawiły się nieokreślone, zamazane kształty i trudne do odróżnienia odgłosy jakichś „dużych ludzi”. Jedyne, co wie – że nie wie nic.
Nauka obsługi świata
Rozpoczynając wielką przygodę zwaną życiem, noworodek podejmuje trudną naukę „obsługi” świata. Każdy dzień jest następną lekcją możliwości własnego organizmu, jak i podstawowych praw fizyki. To ciężka praca. Choć mózg dziecka kształtuje się już od chwili poczęcia, jego rozwój jest nierównomierny. W ciągu pierwszego roku objętość mózgu wzrasta prawie trzykrotnie – to najlepiej świadczy o tym, jak wiele w tym czasie poznaje i pojmuje niemowlę. Z każdym miesiącem rozwija się układ nerwowy, a co za tym idzie zdolności motoryczne, funkcje poznawcze i społeczno-emocjonalne. Zanim maleństwo będzie mogło komunikować się ze światem za pomocą mowy i zrozumieć znaczenia ukryte w książeczkach, musi najpierw przejść okres niewerbalny – nabyć podstawą wiedzę o sobie i otoczeniu, zebrać pierwsze doświadczenia i dostrzec związek pomiędzy działaniem (rzucam zabawkę), a jego następstwem (zabawka spada na ziemię). Ważnym elementem jest w tym przypadku także tzw. integracja sensoryczna, czyli proces neurologiczny, który pozwala na lokalizację, organizację i rozumienie bodźców płynących z ciała i otoczenia, tak aby mogły być użyte do celowego działania.
Rozwój na skalę maluszka
Musimy pamiętać, że wiele umiejętności, które dla nas są oczywiste, dla niemowląt już niekoniecznie. To, co my traktujemy jako naturalny i często bezwarunkowy odruch, dziecko musi najpierw pojąć, pokonując kolejne etapy w swoim rozwoju. Sytuacji nie ułatwia fakt, że maleństwo widzi znacznie gorzej od dorosłego, mając przed oczami obraz przypominający widok zza zamarzniętej szyby. Rozwoju wymaga nie tylko zmysł wzroku, ale i słuchu. Dopiero w pierwszych trzech miesiącach życia niemowlę nabywa umiejętność skupiania spojrzenia na twarzy dorosłego i śledzenia ruchu przedmiotu, a także zaczyna reagować na głos i donośne dźwięki oraz rozróżniać podstawowe kolory. Jego szczególną uwagę zwracają wzorzyste obiekty o skontrastowanych krawędziach. W następnych miesiącach maleństwo potrafi już rozpoznawać twarze bliskich osób i wyciągać do nich rączki, odwracać główkę w kierunku źródła dźwięku, reagować uśmiechem na uśmiech i koncentrować wzrok na ustach mówiącego. Co ciekawe, dopiero w tym czasie niemowlę zyskuje widzenie w pełni trójwymiarowe, dzięki czemu może rozpoznawać twarze i przedmioty z różnych odległości i perspektyw. W następnej kolejności zaczyna kształtować się koordynacja wzrokowo-ruchowa, a po upływie 8. miesiąca zauważa się znaczny skok w rozwoju psychomotorycznym. Dziecko potrafi już naśladować proste ruchy i dźwięki wydawane przez dorosłego, szuka przedmiotu, który zniknął z pola widzenia, a także wskazuje palcem. W kolejnych etapach dziecko ogląda ilustracje w książeczkach i pokazuje w nich szczegóły, by ok. roku trzymać w rączce różne przedmioty i kontrolować wzrokiem czynności wykonane z ich użyciem.
Korzyści jest wiele
Wiemy już, że percepcja niemowlęcia jest bardzo ograniczona, a każda nowa czynność stanowi dla niego wyzwanie. Skoro więc dziecko tak niewiele rozumie, być może jednak lepiej czytać mu dopiero gdy będzie nieco starsze? Nic bardziej mylnego… Potwierdzają to badania, potwierdzają także same mamy – kontakt z książką od pierwszych chwil po urodzeniu po prostu wpływa na szybszy rozwój i ułatwia zdobywanie podstawowych umiejętności. To taki trening dla umysłu, dzięki któremu dziecko ćwiczy słuch i wzrok. Czytane na głos wierszyki najpierw oswajają noworodka z głosem matki i najbliższych, a następnie z brzmieniem poszczególnych wyrazów. Niemowlęciu łatwiej śledzić wzrokiem rodzica i koncentrować się na ruchu jego warg. Logopedzi przyznają, że wczesne czytanie to forma przygotowania do rozwoju mowy, stymulująca lewą półkulę mózgu odpowiedzialną za funkcje językowe. (Korzyści z czytania najmłodszym jest o wiele więcej, można przeczytać o nich tutaj).
Ważne co i ważne jak
Niezwykle istotny jest dobór lektury, ale i sposób czytania. Faktycznie, trzeci tom Krzyżaków, artykułowany przy pomocy jednostajnego pomruku, może nie przynieść oczekiwanych efektów. W kanonie niemowlęcej literatury znacznie bardziej cenione są proste wierszyki (które w każdej chwili można przerwać) z wyrazistymi ilustracjami, czytane w sposób aktywny. Bardzo ważna jest różnorodna intonacja, wyrazista mimika oraz gestykulacja. Dzięki temu nie tylko przyciągana jest uwaga dziecka, ale przekazywane są mu emocje. A teraz? Wyobraźmy sobie sami…
Jesteśmy mali, bardzo mali. Leżymy właśnie na brzuszku, na miękkim kocyku. Wokół widzimy trochę nieostre, kolorowe kształty. Podejmujemy pierwsze próby ich interpretacji, bo jakoś intuicja podpowiada nam, że chyba coś znaczą. I wtedy przychodzi mama. (Tak… jeżeli coś wiemy na pewno, to właśnie to, że mama jest mamą!). Otwiera tę kolorową książeczkę (jeszcze nie wiemy, że to książeczka, ale już pamiętamy, że wczoraj też była), uśmiecha się i zaczyna czytać (jeszcze nie wiemy, że to, co robi, nazywa się czytaniem, ale słyszymy dźwięki, które nas bardzo ciekawią i takie wytłumaczenie na razie nam wystarcza). W odgłosach i mimice mamy zauważamy interesującą różnicę. Raz są bardziej jakby śmieszne i radosne, a raz bardziej poważne, a może nawet i złe. I to najpewniej też coś oznacza. Tak czy inaczej, czujemy, że mama nas kocha, a my coraz bardziej dzięki temu całemu czytaniu doświadczamy świata i uczymy się.
I o to właśnie chodzi! Prawda?