Jak robi pies, a jak myszka? Czy dobra wróżka ma swój sposób na wypowiadanie zaklęć? Kiedy czarownica rechocze? Na te i inne pytania powinni odpowiedzieć sobie wszyscy… rodzice, którzy chcą, aby chwile spędzone z dzieckiem nad książeczką były pełne radości i zabaw. O aktywnym czytaniu i wrażeniach z udziału w naszej kampanii rozmawiamy z Natalią Pucek – aktorką, biorącą udział w licznych działaniach promocyjnych akcji „Mała książka – wielki człowiek”.
Rodzice i dziadkowie czyli tzw. „dorośli” – poważni i odpowiedzialni, z wieloma obowiązkami na głowie. Tymczasem obecność dziecka w domu sprawia, że na co dzień są oni wystawiani na niełatwą próbę dystansu do samych siebie. Ileż to razy tatuś bawił się lalkami wraz ze swoją córeczką? Dziadek raczkował z wnukiem, a mama „gugugała” do swojego bobasa przez pół dnia? Podobnie jest z czytaniem. Aby zainteresować swoje dziecko książeczką, rodzice powinni wcielać się w jej bohaterów – głośno intonować, „włączać” śmieszne miny i żywo gestykulować. Taki sposób czytania, choć dla wielu opiekunów kłopotliwy, przynosi bardzo korzystne efekty. Dzięki aktorskiemu podejściu, można wpłynąć nie tylko na większe zainteresowanie dziecka, ale i jego szybszy rozwój. Właśnie ten temat został poruszony w krótkich filmach instruktażowych z udziałem Natalii Pucek, a poniżej rozmowa z samą aktorką!
W spocie promocyjnym kampanii grasz mamę małego urwisa. Jak odnalazłaś się w tej roli?
Była to dla mnie niezwykle miła przygoda, ponieważ grający ze mną Antoś to wyjątkowy i sympatyczny chłopczyk. Od razu przeszliśmy do zabawy, a chyba o to chodziło?!
Czy w przypadku pracy z dziećmi na planie możemy mówić o profesjonalizmie? Może dzieci same nadają ton pracy?
Dzieci są bardzo spontaniczne, miewają swoje humory, co wpływa na pracę przed kamerą. Zadaniem dorosłych na planie jest panować nad tym i sprawić by wszystko przebiegało, na tyle na ile to możliwe, zgodnie z założeniami.
Oprócz spotów, odbiorcy kampanii mogą zobaczyć Twoją osobę także w krótkich filmach „instruktażowych”, pokazujących ciekawe chwyty aktorskie na czytanie dzieciom. W nagraniach z łatwością wcielasz się w rolę psa lub czarownicy. Czy odgrywanie fantazyjnych postaci dla dzieci to Twoja domena?
Zazwyczaj cieszę się na każdą postać, z którą mogę się zakolegować. Chcę zawsze chwilę z nią pobyć, żeby się we mnie rozgościła. Czy akurat tylko tacy bohaterowie? Nie wiem. Lubię grać po prostu. Dorosłe, zwykłe, pełne realizmu postaci również. Zawsze cieszę się na drogę szukania postaci.
Pamiętasz jakąś postać ze świata dziecięcej literatury, która była dla Ciebie wyjątkowym aktorskim wyzwaniem?
Ania z Zielonego Wzgórza. Gdy grałam Anię, czułam, że nie jestem dobrze obsadzona. Było to dla mnie trudne m.in. ze względu na mój głos, który jest dość niski. Przestawienie się na taką jasność i niewinność Ani trochę mi zajęło.
W ramach kampanii miałaś także bezpośredni kontakt z rodzicami. Prowadziłaś warsztaty „ Jak czytać dzieciom?” kierowane do osób dorosłych. Czy w ich trakcie coś zaskoczyło Cię lub po prostu zwróciło Twoją szczególną uwagę?
Zaskoczył mnie jeden pan, który był dość pokaźnej postury. Mężczyzna przepięknie wczuł się w bajkową postać, bo miał do siebie dystans. Jego synowie, choć nie byli już najmniejszymi dziećmi, patrzyli na niego, radośnie chichocząc. I o to chyba właśnie chodzi, żeby na ustach dzieciaków pojawił się szczery uśmiech, a także wzór płynący od rodzica, że nie zawsze musimy być tacy przejęci sobą i poważni.
Ludziom często trudno złapać ten dystans do siebie i w taką książkową postać wejść…
Bo to jest ogólnie bardzo trudne! Niejednokrotnie także dla aktorów! Ale trzeba się otworzyć. Nie ma innej rady, jak próbować. Pierwsze podejścia pewnie nie będą należały do najbardziej udanych, jednak przecież nie ma nic za darmo! A nawet jeśli jest, to rzadko 😉
Co z warsztatu aktora rodzic może przemycić do codziennego czytania dziecku? Czy są jakieś elementy, które mogą pomóc dorosłym?
Przede wszystkim emocje! Jeśli wiemy jaki chcemy nadać danej postaci komunikat emocjonalny, to jest to klucz do wszystkiego! Gdy wydobędziemy z siebie konkretne kolory, wszystko pójdzie nam łatwiej i ciekawiej. Jednak żeby czasem dokopać się do nich… bywa, że to nie jest takie proste.
Jak więc można dokopać się do tych emocji?
Metodą prób i błędów! (śmiech) Przede wszystkim warto zwrócić uwagę na oddech, który nam towarzyszy w danym stanie emocjonalnym, sytuacyjnym. Jeśli ktoś posiada taką wrażliwość i jest w stanie taki oddech zaobserwować, a następnie przenieść na postać, to jest to bardzo dobry punkt wyjścia.
Czy można przesadzić w drugą stronę? Nadużyć intonacji, mimiki czy gestów i za bardzo wejść w postać? Po prostu dać z siebie zbyt dużo?
Jeśli mówimy o czytaniu dzieciom przez opiekunów, to myślę, że nie. Im bardziej rodzic wypuści się w odmęty abstrakcji i emocji, tym lepiej to wypadnie i bardziej zainteresuje dziecko. Ale jeżeli chodzi o grę aktora, jasne że można przesadzić! Ten pedał gazu trzeba tak dociskać, żeby silnik nie warczał, bo najzwyczajniej słychać, jak zgrzyta.